Po zwiedzaniu skansenu z wiatrakami ruszyliśmy w poszukiwaniu pól tulipanów – kolejnego symbolu Holandii.
Podobno był to czas, ale niestety pola tulipanowe świeciły pustkami. Udało nam się jednak zobaczyć kilka.
Tym razem mąż nie chciał zrobić mi zdjęcia – musiałam zrobić selfie – wybaczcie, musicie znieś mój widok 🙂
Najbardziej znanym miejscem – podobno wartym zobaczenia jest fetiwal tulipanów w ogrodach Keukenhof – niestety nie zdążyliśmy tam dotrzeć – może następnym razem 🙁
Po namiastce tulipanów – udaliśmy się w dalszą drogę. Byliśmy tak blisko morza, że musieliśmy zatrzymać się. Jednak zmęczenie dało się we znaki i tylko Damian rozkoszował się jego widokiem, nam pozostały zdjęcia 🙂
Noordwijk – Morze Północne
Teraz mogliśmy jechać prosto do Die Kaiser w Rotterdamie – Neli i Patricka. Muszę przyznać, ze jedzenie było pyszne, a porcje bardzo duże .
Die Kaiser. Ruigewaard 55, 3078 AV Rotterdam
Nela& Patrick – „szefowie” z okładki gazety 🙂
Obaj Panowie -zadowoleni 🙂
Po obfitej kolacji – pojechaliśmy do domu Neli i Patricka. Tam po „małych” atrakcjach Adriana – bliższe poznanie Bono i Ariego – usnęliśmy jak małe dzieci 🙂
BONO chciał poznać bliżej Damiana ….
Bono był za bardzo żywiołowy – i musiał spędzać czas w kuchni – 90 kg jego wagi przestraszyło Adriana nie na żarty 🙁
,
ARI to wielki grzeczny PIES 🙂