W dniu dzisiejszym, chociaż pogoda miała być deszczowa zdecydowaliśmy się wejść na najwyższy szczyt w Bieszczadach, czyli Tarnicę.

Jednak zanim wyjechaliśmy, zdążyliśmy zobaczyć Muzeum Przyrodnicze Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Ustrzykach Dolnych.

 

W Ustrzykach Dolnych na placu stał stary Polonez Milicyjny.Pamiętacie takie?

Następnie wyjechaliśmy do Wołosate, tam zostawiliśmy na parkingu auto i wybraliśmy się pieszo do punktu opłat ( za wejście na szczyt pobierana jest opłata).

 

Tarnica (1346,20 m n.p.m – najwyższy szczyt polskich Bieszczadów i województwa podkarpackiego, wznoszący się na krańcu pasma połonin, w grupie tzw. gniazda Tarnicy i Halicza. Należy do Korony Gór Polski. W 1987 na szczycie Tarnicy ustawiono 7-metrowy krzyż, upamiętniający – wraz z wmurowaną tablicą – pobyt ks. Karola Wojtyły 5.08.1953 r. Po złamaniu się krzyża na wiosnę 2000, w dniu 2.09.2000r. postawiono nowy stalowy krzyż (liczący ok 8,5 metra, ważący ok. 500 kg; wyniesiony przez pielgrzymów na Tarnicę w częściach), który 16.09.2000 r. poświęcił bp Adam Dyczkowski Tarnica stanowi najbardziej atrakcyjny punkt widokowy w polskich Bieszczadach.

Pogoda zapowiadała się pochmurna.Rozpoczęliśmy pieszą wędrówkę na szczyt Tarnicy ok.12:00 szlakiem niebieskim. W połowie drogi , jak byliśmy w lesie, zaczęło padać. Nie wpłynęło to na naszą decyzję i poszliśmy dalej.

Poza połową drogi mijaliśmy schodzących turystów, część schodziła nawet nie zdobywając szczytu. Mokrzy do suchej nitki, nie odpuszczaliśmy. Wchodząc w górę na otwartej przestrzeni i widząc w oddali wznoszący się krzyż na Tarnicy, wchodziliśmy po schodach w górę. Jak spojrzałam w dół to wszyscy schodzili , a my wchodziliśmy.  Usłyszałam grzmot, po chwili kolejny. Spytałam Damiana czy na pewno wchodzimy? Odpowiedział, że tak. Być tak blisko i odpuścić…

Doszliśmy do pkt rozwidlenia szlaków i od teraz szliśmy szlakiem żółtym, cały czas wchodząc pod górę, w deszczu, przemoknięci, ale nie poddawaliśmy się. Wiatr coraz bardziej dawał się we znaki, ale szczyt był coraz bliżej. W końcu po 2h wspinaczce weszliśmy na szczyt Tarnicy – 1346 m n.p.m. W dniu dzisiejszym nie było super widoczności, ale szczyt zdobyty.

  

Po zdjęciach na szczycie, zaczęliśmy schodzić w dół. Szło się jeszcze gorzej niż pod górkę. Buty mieliśmy przemoczone, ślizgaliśmy się na mokrych schodach i kamieniach.

Zmarznięci, przemoknięci, ale zadowoleni zeszliśmy ze szczytu. Czas przejścia dla nas jest bardzo dobry, jak na panujące dzisiejsze warunki atmosferyczne – 13,5 km przeszliśmy w 3,5h. Zatrzymaliśmy się na ciepłą herbatkę i pizzę przy parkingu Wołosate.

W dordze powrotnej wjechaliśmy na punkt widokowy ( tam gdzie wczoraj) . Jaki inny był dzisiaj widok.

Całą drogę powrotną deszcz tak padał, że wycieraczki nie nadążały ze zbieraniem deszczu. Samochody zatrzymywały się na poboczu. Przez chwilę padał nawet mały grad. Tak minął nam dzisiejszy dzień, ale i takie rzeczy trzeba przeżyć, żeby móc co wspominać 🙂

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz