Wstaliśmy ok. 7:30 i pojechaliśmy zwiedzać miasteczko Williams. Miasteczko małe, ale bardzo urocze – popatrzcie sami:
Następnie udaliśmy się do pobliskiego miasteczka Ash Fork na śniadanie do knajpki „Ranch House Cafe”, o której czytałam wcześniej w Internecie, że jest tam dobre jedzenie – zamówiliśmy sobie omlety w amerykańskim stylu. Były bardzo smaczne, a Damian dostawał co chwilę dolewkę kawy z dużego dzbanka – dokładnie tak jak to wygląda na filmach. 🙂
Po pysznym śniadaniu wyruszyliśmy w dalszą drogę do Seligman, gdzie znajduje się początek historycznej „ROUTE 66” – fragment pomiędzy Seligman, a Kingmann jest jednym z najdłuższych i najlepiej zachowanych jej fragmentów. Nasz odcinek objął prawie 150 km niemal zupełnie pustej drogi. Droga bardzo ciekawa, co chwilkę widzimy miejsca, w których „trzeba” się zatrzymać.
Obowiązkowe zdjęcie na początku ROUTE 66 🙂
Droga się nie nudziła, bo było co oglądać 🙂
Następny przystanek to „Grand Canyon Caverns” w miejscowości Peach Springs, która była pierwowzorem miasteczka „Chłodnicy Górskiej” z animowanego filmu „Auta”.
Droga Route 66 to wiele niespodzianek 🙂
Zatrzymaliśmy się w Hackberry General Store – na prawdziwą Coca Colę ze szklanej butelki 🙂 W tym upale smakowała niesamowicie. Zrobiliśmy drobne zakupy w tym legendarne piwo korzenne z logo Route 66 i pojechaliśmy dalej.
Kolejnym naszym punktem był most Memorial Bridge i tama Hoovera. Z mostu piękny widok na tamę i odwrotnie 🙂 Upał dawał się we znaki, ale jakoś daliśmy radę.
Do Las Vegas dojechaliśmy ok. 18:00 – obowiązkowe zdjęcie przy znaku „Welcome to Las Vegas” (kolejka do zdjęć nas nieco zaskoczyła).
Następnie przejazd do hotelu „Stratosphere” – przy hotelu znajduje się najwyższa w Las Vegas wieża (ok. 350m). Mieliśmy pokój na najwyższym piętrze części hotelowej i niesamowity widok na Las Vegas.
Po zjedzeniu kolacji wybraliśmy się na wieczorny spacer po okolicy. Las Vegas żyje dopiero nocą, więc było bardzo tłoczno i wszędzie widać światła niezliczonej ilości neonów. Zobaczyliśmy kilka pięknych hoteli w tym „Caesars Palace” w którym nagrywano film „Kac Vegas” – sami oceńcie, który z nich robił największe wrażenie. Pod koniec obejrzeliśmy pokaz fontann przy hotelu „Belaggio”.
Caesars Palace – z filmu „Kac Vegas”
Na sam koniec zostawiliśmy sobie wjazd na wieżę Stratosphere. Widok był niesamowity, jednak była już prawie północ i Adrianka niestety zmorzył sen. Zadowoleni i jednocześnie bardzo zmęczeni wróciliśmy do pokoju.
Nazajutrz czekał nas męczący dzień w Dolinie Śmierci – „Death Valley” w Kalifornii.