Wstaliśmy wcześnie rano, gdyż na 9:35 mieliśmy zarezerwowane bilety wstępu do Kopalni w Wieliczce. Zjedliśmy śniadania i pojechaliśmy do Wieliczki.
Odebraliśmy bilety(zarezerwowane wcześniej) i po odczekaniu ok.30 minut ruszyliśmy na zwiedzanie Kopalni Soli w Wieliczce ( wraz z przewodnikiem).
Trasa turystyczna: dystans 3,5 km / 2h zwiedzania / głębokość maksymalna zejścia w dół 135m.
Na trasie do pokonania było ok. 800 schodów, z czego na samym początku już 380. Temperatura pod ziemią wahała się dzisiaj w granicach: 14-16ºC. Już na samym początku jeden mężczyzna żle się poczuł i wrócił windą do góry, a my poszliśmy dalej.
Pani przewodnik co chwilkę bardzo ładnie opowiadała o kolejnych grotach i historii ich powstawania. Adrian by ł bardzo zainteresowany, szedł cały czas z przodu, bardzo rzadko oglądając się na nas.
Wykute w soli piękne komory, a wśród nich ta najbardziej wyjątkowa – Kaplica św. Kingi z przepięknymi żyrandolami i rycinami w soli.
Niesamowite podziemne jeziora, majestatyczne konstrukcje ciesielskie i unikalne solne rzeźby. Blisko 3 kilometry krętych korytarzy, 800 schodów do pokonania i zejście na głębokość 135 metrów pod ziemię. Nic dziwnego, że uroki Trasy Turystycznej, głównego szlaku Kopalni Soli „Wieliczka”, podziwiają miliony spragnionych przygód turystów z całego świata.
Niestety jakość zdjęć nie jest rewelacyjna, bo w kopalni jest bardzo ciemno i nie powinno się używać lampy błyskowej. Jednak mam nadzieję, że te co są chociaż w małej mierze oddadzą urok Kopalni Soli w Wieliczce. Kto nie był, tego mam nadzieję zachęciliśmy do zwiedzenia 🙂
Po 2h spędzonych w Kopalni, pojechaliśmy zatankować auto i ruszyć w trasę do domu. Planowany powrót był na 16:30-17:00. Jednak po ujechaniu 10 km musieliśmy zjechać z trasy. Dlaczego? Najechaliśmy na gwóźdź, który wbił się w przednią oponę i musieliśmy szukać wulkanizatora. Cofnęliśmy się do Krakowa i straciliśmy prawie 1,5h.
Zdenerwowani całą tą sytuacją , po naprawie opony ruszyliśmy dalej. Wydawało nam się, że już jest wszystko dobrze.
Niestety czekały nas jeszcze inne niespodzianki. Po ujechaniu ok.100km autostradą okazało się, że na autostradzie jest wypadek i są ogromne korki i to akurat przed Wrocławiem, przez który musieliśmy przejechać. W tej sytuacji zjechaliśmy wcześniej, jednak cały czas monitowaliśmy sytuację na CB radiu. Korki tworzyły się przy wszystkich zjazdach, bo takich osób omijających ten odcinek A4 było mnóstwo.
Do Opola dojechaliśmy ok.16:30 i zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść. Myśleliśmy, że w tym czasie korki się trochę rozluźnią. Niestety tak nie było. Wróciliśmy na dalszą trasę.
Było słońce, ulewny deszcz, tęcza – wiele atrakcji w drodze dzisiejszej. Drogi poza autostradą przepełnione, bo wszyscy jechali objazdami.
Do Nowego Tomyśla wjechaliśmy po 9h jazdy- trasa 480 km. Czas wydłużony prawie o połowę. Tak nieraz w życiu jest. Nasza przygoda dobiegła końca. W domu czekał na nas Kamil – chyba jednak nie za bardzo tęsknił za nami, ale my za nim bardzo 🙂
trasa Kraków Wieliczka – Nowy Tomyśl 475 km.