Mieliśmy wyjechać rano, ale tak nam się smacznie spało, że wyruszyliśmy dopiero ok. 10:00 z Las Vegas. Trasa była naprawdę malownicza. Takie trasy były nam znane tylko z filmów, a dzisiaj sami tego doświadczyliśmy.
Do Doliny Śmierci – „Death Valley” leżącej już w Kalifornii dojechaliśmy ok. 11:40. Pierwszym naszym punktem był „Zabriskie Point”, który podobno jest najsłynniejszym punktem widokowym w całej dolinie śmierci. Po wyjściu z auta poczuliśmy na własnej skórze wysoką temperaturę, ale widok zapierał dech w piersi.
Z wielką ulgą wróciliśmy do auta, aby się ochłodzić i pojechaliśmy dalej do miejscowości „Furnance Creek” zakupić kartę wjazdu (po drodze mijaliśmy punkt informacyjny, jednak nie można było kupić tam biletu z powodu awarii).
Następnie pojechaliśmy do „Mesquite Sand Dunes” (Wydmy Piaszczyste w Mesquite) – widok jak na pustyni, a temperatura jeszcze wyższa. Dobrze, że mieliśmy chwilę ochłody w aucie i duży zapas wody.
Kolejnym punktem było „Artist Drive – Pallette” (Droga Palety Artystów). Droga niezapomniana – przepiękne widoki, kręta między malowniczymi skałami. Góry w Artist Pallete mieniły się różnymi kolorami. Zdjęcia nie są w stanie oddać uroku tego miejsca. Naszym zdaniem to najpiękniejsze miejsce w Dolinie Śmierci, a o mały włos byśmy je pominęli.
Następnie zatrzymaliśmy się przy „Devil’s Golf Course” (Pole golfowe diabła).
Naszym ostatnim punktem w Dolinie Śmierci było „Badwater” (Zła woda) to wyschnięte jezioro położone 85 m poniżej poziomu morza i jest to największa depresja występująca na kontynencie północnoamerykańskim. Warto było się zatrzymać 🙂
Damian niechętnie wyjeżdżał rano do „Death Valley”, ale w trakcie wycieczki stwierdził (z resztą jak my wszyscy), że warto było – pomimo wysokich temperatur. Na tablicach informacyjnych przeczytaliśmy, że w 1913 roku zanotowano tam największą temperaturę 134 oF czyli 57oC !!! W trakcie naszej wycieczki po dolinie odnotowaliśmy najwyższą temperaturę w wysokości: 120 oF czyli 49oC. 🙂
Do naszego noclegu dojechaliśmy ok.19:30, dalej szybki relaks w basenie – orzeźwiająca zimna woda (tego się nie spodziewaliśmy, ale noce są tam chłodne). Obok hotelu małe zaskoczenie – McDonalds inny niż wszystkie, bo przerobiony ze starych wagonów kolejowych 🙂
Pozdrawiamy 🙂